czwartek, 20 czerwca 2013

Nowy członek



Imię  :  Licorika <Lico>Płeć : 

Samica : Wadera

Wiek : 4 lata 

Cechy : tajemnicza, skryta (co nie znaczy, że nieśmiała!), wkurzająca, wredna, nie potrafi zachować spokoju, niezłomna, łatwo potrafi kogoś znienawidzić, nie zapomina wyrządzonych krzywd, udaje "twardą" (co jej z resztą bardzo dobrze wychodzi) w głębi duszy jednak wrażliwa i delikatna, bardzo łatwo ją wyprowadzić z równowagi, jednak nie okazuje tego po sobie tylko staje się jeszcze bardziej kąśliwa, mimo tego inteligentna, sprytna, odważna, potrafi sama rozwiązać problem.

Żywioł : Woda 

Moce : latanie, możliwość patrzenia w przyszłość i przeszłość (często nie wie, który fragment jest z czego),niewidzialność (nad którą nie panuje)

Stanowisko : obrończyni alf

Partner : na razie nie ma...

Rodzina : nie miała nigdy rodziny.

Przyjaciele : nie zna nikogo prócz Violi.

Co lubi : jak ktoś się nie narzuca, ciemność, noc, wodę, chłodne, deszczowe dni, kiedy jest sama.

Nie lubi : słońca, natarczywych, zbyt pozytywnych ludzi, gdy ktoś z niej kpi/śledzi jąHistoria : trafiła do watahy dzięki Violi.

Właściciel : Cappuccino.

Inne zdjęcia: 

 

Opowiadanie jak dotarłam do watahy: "Jaki związek ma śpiewanie i Viola?"

Uwielbiałam śpiewać. Śpiewałam gdzie popadnie, byle sama. Żeby nikt nie słyszał. Miałam raczej ładny głos ale co by tam sobie inne wilki pomyślały, gdyby wojownik zaczął śpiewać? Tym bardziej, że uchodziłam za tą "twardą". Ale teraz, gdy wreszcie jestem wolna, mogę robić co mi się żywnie podoba: pływać, latać i śpiewać aż mnie gardło rozboli. Wskoczyłam na skałę.- Suddenly I'm flying, I'm flying high in the sky I can feel that i can catch the moon... - zaczęłam piosenkę - wymachiwałam kitą w tę i wew tę. Zeskoczyłam ze skały i gdy już miałam wpaść do wody wywołałam falę, która gładko wysunęła mnie na ląd. Śpiewałam coraz szybciej. Gdy słowa zaczęły mi się plątać, podleciałam do dwóch skał, które dawały boskie echo - Suddenly I'm dreaming, I'm walking under the sun-un-un-un-un... - mój głos zabrzmiał po całej polanie. Ptaki się nawet dołączyły. Klepnęłam się więc w czoło i zawołałam:- Hej, to miała być moja solówka! - roześmiałam się. Nie pamiętam od jak dawna. Całkiem miłe uczucie... - Mitarsam een dastaat ye kaari bede be dastam! - wydarłam się na zakończenie.- Ładnie śpiewasz - pisnął ktoś za krzaków. Odwróciłam się błyskawicznie i rozgarnęłam krzaki. Było mi strasznie głupio ale jednocześnie byłam strasznie wkurzona na tego kogoś. Po głosie wywnioskowałam, że to szczeniak.- To nie powód, żeby mnie śledzić - zmrużyłam wściekle oczy. Dopiero teraz raczyłam na niego spojrzeć. No cóż... Była to mała, czarno-fioletowa samiczka.- Nie śledziłam ciebie. Przyszłam, przyszłam się napić - jąkając się pisnęła samiczka- Yhm. Już to widzę - powiedziałam wściekle - Zmiataj stąd!- Ale, ale ja ci nic nie zrobiłam! Chciałam się napić! - prawie płakała. Niemal zrobiło mi się jej żal.- Co z tego?! To moje miejsce! - wrzasnęłam- Ale, ale to teren naszej watahy!- Jakiej znowu watahy?! - wrzasnęłam po raz kolejny. Wrzeszczenie weszło mi już po prostu w krew. Nie zwracałam uwagi, na to, że to małe, bezbronne szczenię. W mojej starej watasze trzeba było wrzeszczeć, żeby ktokolwiek cię usłyszał- Watahy Rubinowego Wilka! - powiedział ktoś ostro. Po głosie wywnioskowałam, że to samiec - Jak możesz wrzeszczeć na malutkie szczeniątko??- Tak mnie wychowano - wyprostowałam się i odrzuciłam błękitną grzywkę - Nic na to nie poradzę- Co robisz na naszym terenie?- Śpiewam sobie - prychnęłam- Nawet, jeśli sobie śpiewasz to nie wyklucza cię z podstawowych zasad grzeczności - samiec mówił już, spokojnie, bez nuty gniewu- Ja nie znam grzeczności wilku - jeszcze jedno prychnięcie i odwróciłam się do niego tyłem- W prawdzie taka złośnica jak ty na to nie zasługuje ale... dołączyłabyś do naszej watahy?- Może. Z resztą, co mi tam! Przyjmują tam też takie kurduple? - zapytałam z rozbawieniem patrząc na małą.- TAK. To Viola. Ja jest Blue.- Aaaleeeż mi miło - powiedziałam przeciągle, mimo tego poszłam jednak za basiorem. Cały czas szeptali coś z tą Violą. A niech sobie szeptają! Blue zaprowadził mnie do alfy i zapytał o pozwolenie, czy mogę zostać. Dobrotliwa Lila zgodziła się zanim poznała mój charakter. Uśmiechnęłam się krzywo. No cóż, przynajmniej będzie jakaś atrakcja. Nagle moją uwagę przykuł wilk stojący obok niej. Był... jakby to powiedzieć? Zadziwiająco.. eee noo.. ładny? Tfu, co za słowo...- Jak się nazywasz? - zapytałam go- Nick. Też jestem tu nowy - uśmiechnął się niepewnie. Wydawał się inny od tych wszystkich wilków.- Miło mi - powiedziałam bez przeciągania. Blue całkiem opadła szczęka a Viola chichotała po dziecinnemu - Co chichoczesz małpo jedna?- Bo śmieszna jesteś - Viola przewróciła się na plecy- Może... Wyjdziemy przed jaskinię? - zapytał Nick. Całkowicie mnie zauroczył...<Nick? Co tam dalej? xd>




Witaj w watasze ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz